Głowa mi pęka i boli mnie całe ciało. Nie mam siły się poruszyć. Z trudem podnoszę prawą rękę. Chcę dotknąć dłonią jej włosów i zanurzyć ją w nich. Zauważam na rękawie jej koszuli plamy krwi. To zapewne moja krew. Niewiele pamiętam i nie mogę przypomnieć sobie wszystkiego. Moja dłoń z trudem dociera do jej włosów. Wolno je gładzę. Nie chcę jej obudzić.
- Kocham cię... - szeptam z czułością.
* * *
Poczułam ciepło dłoni na moich włosach. Chyba zdrzemnęłam się chwilę. Byłam taka zmęczona. Przez chwilę zbierałam myśli: gdzie jestem i co tu robię. Uniosłam nieco głowę i zobaczyłam Piotrka śpiącego z wyciągniętą ręką. Delikatnie położyłam ją z powrotem na łóżko. Ciszę przerywał odgłos regularnego bicia serca ukazanego na kardiomonitorze. Piotrek cały czas dostawał morfinę i tlen. Spojrzałam na zegarek. Była 1:40. Lekko przeciągnęłam się, by wyprostować kości. Patrzyłam na jego pokaleczoną, posiniaczoną twarz. Kto to zrobił? Kto w niego wjechał przed stacją pogotowia?? Chyba jakiś szaleniec - tych dzisiaj nie brakuje... Mam nadzieję, że policja szybko złapie tego bydlaka, który do tego doprowadził! I że dostanie surowy, sprawiedliwy wyrok więzienia!
- Co ty tu jeszcze robisz?? - zapytał Wiktor wchodząc nagle do sali.
- Chciałam przy nim trochę posiedzieć.
- Martyna... Piotrek musi teraz dużo odpoczywać, żeby nabierać sił. A ty powinnaś się przespać.
- Co ty tu jeszcze robisz?? - zapytał Wiktor wchodząc nagle do sali.
- Chciałam przy nim trochę posiedzieć.
- Martyna... Piotrek musi teraz dużo odpoczywać, żeby nabierać sił. A ty powinnaś się przespać.
- Wiem...
- Chodź, odwiozę cię do domu - powiedział z troską i ujął mnie za ramię.
Wstałam i razem wyszliśmy na korytarz. Nie miałam ochoty jechać do pustego mieszkania, jednak przystałam na jego radę. Wiedziałam, że chce dla mnie dobrze.
- Zamówię sobie taksówkę - odparłam, nie chcąc mu robić kłopotu. - Dobranoc.
- Zamówię sobie taksówkę - odparłam, nie chcąc mu robić kłopotu. - Dobranoc.
* * *
- Dobranoc. Wyśpij się - powiedziałem na pożegnanie.
Martyna oddaliła się. Ostatnio sporo przeszła. Domyślam się, ile ją to wszystko kosztowało. A do tego jeszcze dzisiejsze emocje. Musi odpocząć.
Kiedy tak o niej myślałem, zawibrował mój telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłem, że dzwoni córka. Cholera, w tym wszystkim zapomniałem do niej zadzwonić.
- Halo Zosiu.
- Tato, gdzie ty jesteś? Wiesz, która jest godzina? - zapytała nieco zaspanym głosem.
- Zosiu, jestem w szpitalu.
- Przecież masz wolne.
- Tak, ale Piotrek miał wypadek.
- Piotrek??!! Rany!! Co się stało??
- Potrącił go samochód. Ale już jest lepiej.
- To dobrze. Ale dlaczego nie dałeś znać? Obudziłam się teraz, zobaczyłam, że cię nie ma i przestraszyłam się.
- Przepraszam cię Zosiu. Kompletnie o tym zapomniałem. Zaraz przyjadę.
- Zaczekam na ciebie.
- Nie, połóż się spać. Pogadamy rano.
- No dobrze - zgodziła się i rozłączyła.
Zająłem się Grażyną, Martyną, pojechałem na policję złożyć raz jeszcze zeznania, a zapomniałem powiadomić własne dziecko o tym, że mogę nie wrócić na noc.
Na odchodne spojrzałem jeszcze do sali OIOM, w której leżał Piotrek. Pielęgniarka wykonywała wokół niego szybkie ruchy. Coś było nie tak. Natychmiast wszedłem, spoglądając na monitor.
- Co się dzieje?! - zapytałem pielęgniarki.
- Ciśnienie spada! - rzuciła przejęta i zaczęła dzwonić po lekarza.
- Co jest Piotrek?!
- Strasznie boli...
Na jego twarzy i w oczach wyraźnie malował się ogromny ból.
- Gdzie?
- Z prawej strony... - z trudem odpowiadał. Wskazał wolnym ruchem na okolice wątroby.
- Wszystko będzie dobrze. Zajmiemy się tobą - odparłem pewnie.
Odwinąłem nieco kołdrę, by zbadać brzuch. Piotrek stracił przytomność. W tej samej chwili do sali wbiegł Sambor z Van Graafem.
- Co się dzieje?! - zapytał Michał.
- Brzuch ostry. Skarży się na ból w okolicy wątroby - poinformowałem.
Sambor również zbadał brzuch.
- Siostro, dopamina! I usg, piorunem! - wydał pielęgniarce polecenia.
Ruud szybko przywiózł aparat do usg z sali obok. Michał wykonał badanie.
- Cholera, jest płyn w otrzewnej! Nic więcej nie widać, ma krwotok wewnętrzny.
- Jednak pęknięcie nerki?!! - zapytałem zaskoczony.
- Raczej nie. Tomografia wykazała tylko jej stłuczenie.
- No to co? Uszkodzenie wątroby??
- Możliwe... Nie wiem. Trzeba go natychmiast otworzyć! Siostro, proszę zawiadomić blok. Niech przygotują salę. Tylko szybko! - polecił Sambor.
- Spróbuję go ustabilizować - odparł Van Graaf.
Do sali przybiegły jeszcze dwie pielęgniarki i czym prędzej zaczęły przygotowywać Piotrka do przewiezienia na salę operacyjną.
- Robiłeś mu rentgen klatki? - zapytałem.
- Tak. Ma dwa złamane żebra i kilka pękniętych.
- Pokaż zdjęcie.
Michał podał mi kliszę. Zacząłem ją oglądać.
- Ma złamane dolne żebra z prawej strony. To by się zgadzało... - zamyśliłem się nieco.
- Cholera, pewnie uszkodziły wątrobę! - wywnioskował Michał.
- Mam tylko nadzieję, że to nie jest krwawienie z tętnicy międzyżebrowej... - zacząłem brać pod uwagę inne następstwa tego złamania.
- Stary, nawet nie mów... Ale tk nie wykazało niczego niepokojącego! Jak zatem...
- Leć na salę - przerwałem mu. - Potem będziesz się zastanawiał.
Sambor pokiwał głową i wyszedł szybko z sali na OIOM-ie.
- Michał! - zawołałem za nim.
Odwrócił się.
- To jeden z moich najlepszych ratowników...
- Wiktor, zrobię wszystko co w mojej mocy! - po czym pobiegł w kierunku bloku operacyjnego.
* * *
Gwałtownie obudziłam się zlana potem. Towarzyszył mi jakiś dziwny niepokój i strach. Mam nadzieję, że stan Piotrka jest bez zmian i wszystko ok.
Wstałam napić się wody. Zaświeciłam lampkę przy kuchennym okapie. Na kuchence stała patelnia z warzywami, a na stole reszta produktów na kolację. Jeszcze kilka godzin temu mieliśmy świętować przywrócenie go do pracy, razem gotowaliśmy, a teraz on leży po operacji w ciężkim stanie na OIOM-ie... Tyle razy i praktycznie codziennie widziałam kruchość ludzkiego życia, a teraz dotyka to... osoby, która... No właśnie... Która co? Jest mi bliska? To na pewno. Jest kimś ważnym w moim życiu? Kim dla mnie jest Piotrek? Kolegą z pracy? Przyjacielem? Hmmm... Lubię go - przyznaję uczciwie przed sobą. Może... nieco więcej niż lubię? Ale czy od razu chciałabym z nim być...? Czy mogłabym? Chyba nie dałaby mi spokoju myśl, że mógłby oglądać się za innymi dziewczynami. Bajerować je, mówić czułe słówka i komplementy. Że mogłabym mu się znudzić. To raczej nic na całe życie. Tak! Jest moim przyjacielem. I nikim więcej. Ale... czy ja też jestem dla niego tylko przyjacielem? Gdy czuwałam przy jego łóżku, wydawało mi się, że usłyszałam, iż szepnął "kocham cię". Albo śniło mi się to...? Kiedy się obudziłam, Piotrek spał. Nie mógł prawić żadnych wyznań. Zwłaszcza w tym stanie - zaraz po operacji, po narkozie, po znacznej utracie krwi. Wcześniej miał zaniki pamięci, więc tym bardziej nie był w stanie. Na pewno przyśniło mi się to. Ale dziwne... Bo dlaczego akurat coś takiego??
* * *
Czekałem w napięciu pod blokiem operacyjnym. Tym razem wysłałem do Zosi smsa, że wszystko ze mną ok, i że musiałem zostać jeszcze w szpitalu. Nikt na razie nie wie, że pogorszył się stan Piotrka. Nawet jego mama. Nie chciałem jej ponownie denerwować, tym bardziej w środku nocy. Chciałbym zadzwonić do niej z lepszymi wiadomościami. Szczególnie, że na chwilę obecną niewiele konkretnego mogę powiedzieć. Sam nic nie wiem.
W końcu z sali operacyjnej wyszedł Michał. Wyraz jego twarzy sporo zdradzał. Zamarłem...
* * *
Zjadłam szybkie śniadanie. Założyłam czyste jeansy i bluzkę. Upiełam włosy i pojechałam do szpitala. Szybkim krokiem poszłam do sali, w której leżał Piotrek. Uśmiechnęłam się szeroko i... Spostrzegłam puste łóżko!! Przytrzymałam się drzwi. Uderzyła mnie fala gorąca.
* * *
- Jak to się Pani pomyliła??!! Nie rozumiem, jak można było nie sprawdzić!! Przecież Pani tak samo odpowiada tu za ludzkie życie!! - Sambor krzyczał na nową radiolog. - Będę wnioskował u dyrektora o Pani dyscyplinarne zwolnienie!! - grzmiał.
Po chwili podszedł do mnie z prawidłowym wynikiem tomografii komputerowej.
- Pomyliła pacjentów?
- Tak. Co za nieodpowiedzialność!! - był wyraźnie zdenerwowany. - Spójrz. Nie ma cech pęknięcia nerki, za to ewidentnie widać uszkodzenie wątroby.
Przyznałem mu rację.
- Gdybym wiedział o tym kilka godzin wcześniej...
- Daj spokój, Michał. To teraz niczego nie zmieni. Czasu nie cofniesz... Wiem, że zrobiłeś, co w twojej mocy...
Usłyszała to Martyna, która nagle pojawiła się na korytarzu.
- Doktorze, gdzie jest Piotrek?? Nie ma go w sali...
- Martyna...
- Co się stało??!!
- Nie mam dla ciebie dobrych wieści...
C.d.n.