wtorek, 20 października 2015

Odcinek 6_Prośba


- A ten pajac co tu robi? - pytam ironicznie Adasia, z którym stoję na zewnątrz. Popijając kawę, łapiemy poranne promienie wiosennego słońca. Do dyżuru mamy jeszcze 10 minut.
- Pewnie przyszedł przeprosić.
- To coś ostro nawywijał, skoro przyłazi pod pracę z kwiatami i robi jej obciach - kwituję udając, że nie jestem w temacie.
- Nie wiem o co chodzi. Wiesz, babskie tajemnice. Ale chyba coś poważnego, bo Martyna nocowała dzisiaj u nas - zdradza Adam.
- Jak to??!! Martyna spała u was??!! - pytam totalnie zaskoczony.
- Noo...
- A co się stało?? - dopytuję.
- Nie wiem stary. Przyszła późno zapłakana i zapytała, czy może przekimać. Tyle.

Od razu idę szukać Martyny. Znajduję ją w szatni. Ma podkrążone i lekko zapuchnięte od płaczu oczy.
- Martyna? Wszystko w porządku? - pytam zaniepokojony.
- Tak, jest ok - próbuje udawać. Ukradkiem ociera jednak łzy.
- Rafał stoi pod stacją z kwiatami.
- Co??
- Chyba czeka na ciebie. Mam go spławić?
- Nie... Sama to załatwię.
- Ok.
Martyna głośno wzdycha. Widzę, że nie jest to dla niej przyjemna rozmowa.
- To przeze mnie się pokłóciliście? - podpytuję.
- Nie, nawet nie zdążyliśmy porozmawiać.
- To co się stało?? 
Widzę, że coś ją trapi. 
- Nie chcę teraz o tym gadać...
- Dobra. Ale pamiętaj, że jakby co, to zawsze możesz na mnie liczyć - szczerze deklaruję.
- Dzięki.
Nie chcę jej naciskać. Jak będzie chciała, to sama powie. Albo nie... Ale dałbym mu w twarz za to, że płacze przez niego.

* * *

- Po co tu przyszedłeś??!! - pytam ostro.
- Martynka... Ja... chciałem cię przeprosić za wczoraj. Nie wiem co we mnie wstąpiło - potulnie tłumaczy się Rafał.
- Może alkohol??
- Martynka, naprawdę niewiele wypiłem. Wybacz mi, proszę cię!! To już się więcej nie powtórzy - obiecuje błagalnym tonem.
- Słuchaj, za chwilę mam dyżur i nie chcę tego roztrząsać tu i teraz. Pogadamy potem. A teraz idź stąd.
- Ale wrócisz dziś do domu??
Odwracam się na pięcie i wchodzę do stacji. Na odchodne słyszę jeszcze:
- Martynka, przepraszam!!

- Co za żenada... - śmieje się cicho Renata.
- Bawi cię to??!! - pytam ostro.
- Nie, no skąd.
- To daruj sobie takie teksty!
Za plecami szepta jeszcze coś do Piotrka chichocząc.
- Daj spokój Renata - ucisza ją.
- No co ja takiego powiedziałam?? - pyta zdziwiona.
- Po prostu się odczep, dobra??! - posyłam jej piorunujące spojrzenie i wychodzę. 

Idę do Basi wyżalić się. Ale w tej chwili dostajemy wezwanie i zawracam, kierując się w stronę karetki.
- Co mamy? - pytam Banacha.
- Mężczyzna ugodzony nożem. 
- Napad czy sprzeczka rodzinna? - pyta Piotrek
- Nie wiem. Dojedziemy, to się dowiemy. 

Wchodzimy do mieszkania, wszędzie panuje spory bałagan. Stłuczona lampka nocna, porozrzucane przedmioty, ubrania, dokumenty. Widać, że była tu niezła awantura. Na podłodze w pokoju leży mężczyzna około 45 lat. Z jego brzucha wystaje trzonek noża kuchennego. Dookoła pełno krwi.
- Dzień dobry. Wiktor Banach, pogotowie ratunkowe. Jak do tego doszło?
- Pokłóciliśmy się. Nagle żona wpadła w szał i... chwyciła za nóż... Wszystko działo się tak szybko... A potem wybiegła - relacjonuje pacjent.
- Spokojnie. Już się Panem zajmujemy - uspokaja go Wiktor.
- Ciśnienie 90/60, saturacja 94 - podaje parametry Piotrek.
Wiktor wstępnie ocenia ranę, jej rozległość i głębokość.
- Martyna, podłącz monitor, załóż dojście i podaj płyny. Piotrek, zabezpiecz ranę - wydaje nam polecenia.
- Już się robi - odpowiadam.
- Doktorze... Bo moja żona... Ona jest chora psychicznie.
- W porządku, zajmiemy się tym. Piotrek, zawiadom policję. Ma Pan gdzieś zdjęcie żony?
- Portret... wisi na ścianie.
- Mogę pożyczyć to zdjęcie?
- Proszę... Ale znajdziecie ją? Ona w tym stanie... może być niebezpieczna.
- Proszę się uspokoić, policja się tym zajmie.
Banach dyskretnie przywołuje Piotrka na bok.
- Rana jest dosyć głęboka. Facet stracił sporo krwi. Podejrzewam krwotok wewnętrzny. W każdej chwili może dojść do wstrząsu hipowolemicznego. Powiadom szpital, żeby przygotowali salę i krew.
- Doktorze, migotanie - wołam.
- Piotrek, defibrylator.
Piotrek przygotowuje sprzęt.
- Gotowe doktorze. 
- Dobra, odsunąć się - poleca Wiktor.
Ciało pacjenta przeszywa impuls elektryczny. Zaczynam masaż serca, a Piotrek wentyluje. Po upływie około 2 minut sprawdzamy na kardiomonitorze rytm pracy serca. Wrócił do normy.
- Dobra, ruchy, ruchy. Zabieramy go - ponagla Banach.

Udaje nam się dowieźć pacjenta do szpitala bez komplikacji. Dobrze, że tak szybko nas zawiadomił, i że nóż nie został wyjęty.
Rafał dzwoni do mnie już chyba piąty raz, a niedawno pożegnałam go pod stacją. Przecież dobrze wie, że dyżur to nie jest odpowiedni czas na takie rozmowy. Tłumaczyłam mu, że pogadamy potem. To nie! Akurat teraz i w taki głupi sposób musi pokazywać, jak bardzo mu na mnie zależy. Mam tego dość! Wyciszam dzwonek.

* * *

Martynka to jest jednak profesjonalistka. Też ma jakieś kłopoty osobiste, ale nie przenosi ich na grunt zawodowy. To taka robota, że albo potrafisz oddzielić jedno od drugiego, albo się nie nadajesz.
Chciałbym jej jakoś pomóc, ale dopóki nie wiem, co się stało, nie wiem jak. Ani co mógłbym dla niej zrobić. Od Basi niczego się nie dowiem. Adaś sam nic nie wie. Cholera...

Docieram na szpitalny korytarz. Mama z Młodym nadal tutaj są.
- Dlaczego Mateusz nie jest jeszcze w domu? 
- Nie miałam go dzisiaj z kim zostawić.
- To ciotka nie przyjechała?
- Nie, zadzwoniła w ostatniej chwili, że coś pilnego jej wypadło.
- Młody, odrobiłeś zadanie domowe?
- Nie - cieszy się młodszy brat.
- No to pięknie... To kiedy je zrobisz?
- Może ja pomogę? - nagle za plecami słyszę głos Martyny. Odwracam się zaskoczony.
- Dzień dobry - posyła powitanie do mojej mamy.
- Ty?? - pytam zdziwiony.
- A co? Boisz się, że już niczego nie pamiętam z podstawówki? - żartuje.
- Nie o to chodzi...
- Daj spokój Piotrek - wymija mnie na korytarzu. - Cześć, jestem Martyna. A Ty jak masz na imię?
- Mateusz.
- Miło mi cię poznać Mateusz - uśmiecha się do brata. - Z czego masz dziś zadanie?
- Z polskiego.
- W tym akurat byłam dobra - uśmiecha się i mruga do mnie. - A pokażesz mi co masz zadane?
Młody wyciąga z plecaka zeszyt i książkę. Martyna chce go zabrać do bufetu.
- Martyna, czy ty przypadkiem nie powinnaś jechać do domu? - pytam znacząco. Spogląda na mnie. Po chwili namysłu odwraca się i zwraca do brata:
- Jesteś głodny? Masz na coś ochotę?
- Na naleśniki! - wykrzykuje radośnie Mateusz.
- Może Piotrek i mama przyłączą się do nas, co ty na to?
- Taaak!!
- Przyłączycie się do nas? - pyta z rozbrajającym uśmiechem.
Wszyscy razem schodzimy do bufetu. Młody nie kryje swojego zadowolenia. Na jego miejscu też bym go nie krył, gdyby Martyna to mnie trzymała za rękę... Przypominam sobie o Rafale i wydarzeniach z poranka. Biorę ją na bok.
- Martyna, doceniam to, że chcesz nam pomóc, ale... Rafał chyba czeka na ciebie w domu...
- To niech czeka - ucina i podchodzi do stolika, gdzie zajęli miejsce.
Jestem tym nieco zaskoczony. To miłe, że chce być z nami, ale niezręcznie się czuję wiedząc, że jej narzeczony czeka teraz na nią. I zależy mu, żeby wyjaśnić to, co zaszło między nimi. Ale przecież Martyna dobrze wie, co robi... To jej sprawa i jej decyzja.

* * * 

- Może dałaby się Pani zaprosić do nas na herbatę i własnej roboty sernik? Dokończylibyście spokojnie to zadanie z polskiego... - pyta ostrożnie jego mama.
- Mamo, daj spokój. Ja mu pomogę. Nie fatyguj Martyny.
- Przepraszam Panią, Piotrek ma rację. Nie powinnam prosić i wykorzystywać Pani...
- Dla mnie to żaden kłopot, naprawdę. Nie mam planów na wieczór. Chętnie skorzystam z zaproszenia, jeśli... Piotrek nie ma nic przeciwko.
- Ja?? Skąd!
- Nie przepuszczę okazji na domowy sernik - żartuję, czym rozładowuję trochę niezręczną atmosferę.

Przyjeżdżamy do ich mieszkania. Panuje lekki nieład, ale ogólnie jest schludnie i czysto. 
- Przepraszam za ten nieporządek. Nie miałam dziś kiedy tego uprzątnąć - Pani Strzelecka na prędce zbiera nieposkładane, czyste pranie.
- Proszę się tym nie przejmować, naprawdę.
- Chcesz zobaczyć mój pokój? - pyta nagle Mateusz.
- No pewnie, że chcę!
- Halo, Młody. To nie jest twoja koleżanka. Co ci mówiłem? Jak masz się zwracać do osób starszych od ciebie?
- Daj spokój Piotrek.
- Ma się uczyć szacunku do starszych.
- Przepraszam. Czy chciałaby Pani zobaczyć mój pokój?
- Jasne.
- A porządek masz? - pyta go Piotrek.
Chłopiec kiwa głową, po czym chwyta mnie za rękę i prowadzi do ostatniego, małego pokoju. Pokazuje swoje zabawki i książki. Kończymy zadanie z polskiego. Po chwili przychodzi do nas jego mama.
- Pani Martyno, zapraszam do stołu.

* * *

Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy: Martyna w domu mojej mamy, je z nami sernik. Widzę teraz, że mama tego potrzebowała. Potrzebowała rozmowy o duperelach, podjęcia kogoś swoim bajecznym sernikiem, oderwania się na chwilę od tych problemów. Ja idę codziennie do pracy, a ona zostaje z tym sama, w czterech ścianach - czy to domu czy szpitalnego korytarza. Trzyma się dla Mateusza, ale i tak jest jej ciężko. Jednak jest bardzo dzielna i silna. Choć tyle w życiu przeszła...

Martyna pomaga zebrać talerze ze stołu. 
- Bardzo dziękuję. Sernik był wyborny. Dawno nie jadłam tak pysznego - zachwala wypiek.
- Dziękuję. Cieszę się, że Pani smakował. 
- Nie mów, że kiedykolwiek jadłaś równie dobry - podpuszczam ją.
- To prawda.
- To ja nie będę wam przeszkadzała. Pójdę się położyć. Dziękuję za wizytę i zapraszam ponownie do nas - zachęca mama, po czym wychodzi do swojego pokoju.
- Dziękuję. Ja też będę się już zbierała. Trochę się zasiedziałam...
- Zostań jeszcze... - wypalam nagle tak spontanicznie, że sam się sobie dziwię. 
W torebce słychać jej wibrującą komórkę. Pewnie Rafał dzwoni. Ale Martyna nie reaguje. Chyba nie zamierza odebrać. Patrzy na mnie w milczeniu nieco zaskoczona. W końcu, po kilkunastu sekundach, patrząc mi w oczy szepta:
- Piotrek... Czy mogę mieć do ciebie prośbę?


C.d.n.

18 komentarzy:

  1. No po prostu cudo! Ale żeby przerywać w takim momencie? No kurcze jak najszybciej musisz wstawić następną część, już nie mogę się doczekać ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, najlepiej właśnie w takim momencie ;) Miło mi, że trzymam kogoś w napięciu ;)
      Pozdrawiam,
      Rudaszek :))

      Usuń
  2. Super opowiadanko! Ciekawe co to za prośbę ma Martyna dla Piotrka xd
    Pozdrawiaam i zapraszam do mnie ;D
    http://kubickaandstrzelecki.blogspot.com/
    http://nasygnale-martynaipiotr.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za zaproszenie :)
      O tym, co to za prośba postaram się, żebyście dowiedzieli się jeszcze w tym tygodniu :)
      Pozdrawiam,
      Rudaszek :)

      Usuń
  3. Hej :-)
    Wspaniałe opowiadanie. Stworzyłaś kawał niezłej historii. I bardzo mnie to cieszy.
    Wiesz za co uwielbiam Twojego bloga? Za to, że jest zupełnie inny z mojego punktu widzenia. Jest w nim coś takiego co trzyma mnie tu dłużej. Bardzo podoba mi się to, że wszystko jest jak z prawdziwego życia. Zaczynając od choroby brata Piotrka po Martynę i Piotrka. To oni wyznaczają taką granicę jakby było to na prawdę. Podoba mi się to, że ich znajomość rozwija się małymi krokami dążąc do silniejszej relacji.
    Ten moment, gdy gdzieś w sercu Piotrek chciał, aby Martyna trzymała go za rękę, a nie jego młodszego brata. To było takie słodkie. Może dlatego, że jestem osobą lubiącą romantyczne chwile...
    Młoda ratowniczka mimo swoich problemów z Rafałem stara się wspierać Piotrka w tym wszystkim i dlaczego należy się jej wielki plus.
    Byłam taka zadowolona, gdy przeczytałam o tym jak Martyna nie odbierała telefonu od Rafała.
    No nic czekam na kolejną część.
    Życzę Ci jeszcze lepszych pomysłów i czas, abyś mogła to wszystko napisać ;-). Patrycja
    Zapraszam Cię i Twoich czytelników do mnie:
    www.na-sygnale-opowiadania.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za zaproszenie :)
      Cieszę się i jest mi niezwykle miło, że ktoś uwielbia mojego bloga! :D Wooow!!! :)))

      Zależy mi, żeby wszystko było jak najbardziej realne, jak w prawdziwym życiu, nie naciągane sztucznie, nie wymuszone, nie "na siłę". Np. w serialu nie podoba mi się to, że zbyt gwałtownie pokazują relacje w wątkach prywatnych i na dodatek strasznie nieudolnie to robią :-/ Ja lubię tak subtelniej, że coś z czegoś wynika, rodzi się, buduje, umacnia. A nie, rachu-ciachu i oto bum - jest!! Dlatego właśnie wszystko rozwija się powoli, czasem nawet cofa, przyspiesza - no jak to w życiu ;)

      Rafał też mnie irytuje ;)

      Postaram się wrzucić kolejną część pod koniec tygodnia, ale trochę jestem zawalona chwilowo pilną pracę, także nie wiem, czy mi się to uda pogodzić :( Ale jakby nie, to na pewno ostatecznie z początkiem nowego tygodnia pojawi się ciąg dalszy :)

      Pozdrawiam,
      Rudaszek :)

      Usuń
  4. Widzę kolejne opowiadanie, więc i ja pozostawiam swój ślad. :) Komentarz jest zawsze najlepszą zapłatą za czyjeś dzieło. :)

    Opowiadanie bardzo przyjemne w odbiorze, jak zawsze zresztą. :) Widać, że relacja Martyny i Piotra już jest na prostej. Wyjaśnili sobie to całe niedomówienie, które wisiało między nimi i siało zamęt. :) Martyna moim zdaniem słusznie postąpiła odsyłając Rafała, stacja ratownictwa medycznego nie jest najlepszym miejscem na rozwiązanie tego typu spraw. Ale gest mężczyzny i to, że przyszedł świadczy tylko o tym, że skruszał i naprawdę żałuje. Pytanie tylko, czy to był jednorazowy "wyczyn" z jego strony, a czy będzie to powtarzał?

    Ładnie przedstawiłaś Piotra i jego rodzinę. Taki właśnie jest Piotr względem swoich bliskich. :) To jest naprawdę odpowiedzialny facet, który potrafi wziąć ich pod swoje skrzydła. Szkoda tylko, że niestety nie przekłada mu się ta odpowiedzialność na relację damsko - męską. I chyba właśnie dlatego nigdy za nim nie szalałam w serialu. Co nie zmienia faktu, że zawsze mi imponowało to, że zaopiekował się całą rodziną gdy ojciec ich porzucił.

    Pozdrawiam gorąco! :)
    Spookie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oto i jest - ta, na którą najbardziej zawsze wyczekuję! ;)

      Bardzo mi się podoba Twoje zdanie, że "komentarz jest zawsze najlepszą zapłatą za czyjeś dzieło". Pięknie powiedziane i zgadzam się z tym absolutnie!! :))

      To jest właśnie pytanie: czy Rafałowi "przytrafił się" taki "wyczyn", czy może niechcący odkrył się tym? ;)

      Taki obraz rodziny Piotrka ułożyłam sobie w głowie, tak to widzę.
      To prawda, on jest odpowiedzialny względem swojej rodziny czy przyjaciół (też mi to mega zaimponowało, kiedy zaopiekował się mamą i braćmi; zachował się po męsku, jak prawdziwy facet, mimo że sam ledwo dopiero dorósł). Ale jeśli chodzi o związki, partnerki, kobiety... To już niekoniecznie. Z drugiej strony... Jaki jest, każda widzi :P (sorry, ale jego fizyczność i mnie pociąga, serio!) A on to wykorzystuje - bo czemu by nie?? Nie lubię takich typków w życiu, irytują mnie, bo myślą, że są nie wiadomo kim, a laski za nimi idą sznurem i mdleją z wrażenia, gdy skiną na tą czy tamtą. Ale Piotrka jednak biorę trochę "w obronę" - nawet przed samą sobą ;P Bo wiem, że gdzieś tam w środku, głęboko ukryte jest jednak dobre i szlachetne serce, piękna wrażliwość i mądra postawa. Że może on czasem chce to właśnie ukryć zachowując pozory takiego "lowelasa"? Niekoniecznie taka maska jest dobra - wręcz przeciwnie - ale może to taka jego zbroja ochronna? ;) Może jak laski same do niego lecą i nachalnie się pchają, to on nie traktuje takich na serio? Bo na stałe, na poważnie szuka kogoś takiego, jakim sam jest ukryty w środku?
      Ale mi tutaj rys psychologiczny Piotrusia odjechał :P

      Dziękuję, jak zawsze, za Twój cenny (merytoryczny i analityczny) komentarz! :*
      Ściskam i pozdrawiam,
      Rudaszek :))

      Usuń
    2. Bo taka jest prawda! :) Jak ktoś czyta czyjeś opowiadanie, to zawsze powinien zostawić po sobie jakiś ślad. Bo tak jak człowiek pisze bez żadnego echa, to w którymś momencie mu się odechciewa. Co prawda każdy z nas pisze dla siebie, ale kiedy publikujemy to jednak mamy nadzieję na chociaż parę komentarzy. :)

      W kwestii Piotra to on jednak lubi te wszystkie jednonocne związki i niezobowiązujące relacje. Dla mnie to jest rażące i poniekąd odpycha od tej postaci i nic go nie usprawiedliwi. Chyba przez to przedmiotowe traktowanie kobiet jest gdzieś na końcu listy moich ulubionych bohaterów z serialu. Dlatego też nie jestem zwolennikiem shipu M i P,bo moim zdaniem Martyna zasługuje na kogoś przy kim nie musiałaby się martwić, że ugania się za innymi i z nimi sypia.

      Pomimo tej ogromnej wady Piotra, ma on wiele zalet i ja nigdy nie odejmę mu tego, że jest wspaniałym ratownikiem, że jest wspaniałym bratem, synem. On ma naprawdę dobre serducho pełne empatii. :) W sumie to chyba najważniejsze. :) Mało ważne z kim sypia i z iloma kobietami w ciągu tygodnia.

      Rudaszek, cała przyjemność po mojej stronie. I jest mi niezmiernie miło, że moje komentarze są wyczekiwane przez Ciebie. :)

      Pozdrawiam,
      Spookie

      Usuń
    3. To prawda! Ja zawsze czekam na komentarze - jakie by nie były. Słucham, co czytelnicy mają do powiedzenia, czy i co im się podoba, jak to wszystko widzą, oceniają.

      Mam nadzieję, że Renata będzie jedną z tych, z którymi to Piotrek spędza jedną, niezobowiązującą noc i dalej nie ma nic ;P

      Kolejna część pojawi się jutro, najdalej we wtorek. Walczę na razie z robotą zawodową :-/ i kiepsko mi idzie... :(

      Pozdrawiam i ściskam,
      Rudaszek :)

      Usuń
  5. Super! :)
    Ja też pisałam jakiś czas temu opowiadania o bohaterach "Na dobre i na złe". Niestety po jakimś czasie znudziło mi się z powodu małej aktywności, ale mam nadzieję, że Tobie się nie znudzi. Naprawdę świetnie piszesz. :*
    PS. Czekam z niecierpliwością na kolejne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!! :))
      Kolejna część pojawi się jutro lub najpóźniej we wtorek.

      U mnie też aktywność nie jest duża; dlatego cenię sobie każdą osobę, która tutaj zagląda i pozostawia swój ślad w postaci komentarza - choćby najmniejszego - lub odsłony kolejnej części opowiadania. Póki co, dla tych kilkuset osób warto to robić :)

      Pozdrawiam i zapraszam,
      Rudaszek :)

      Usuń
  6. Brawo ! Opowiadanie bardzo mi się podoba, ponieważ jest inne niż wszystkie (nie przesłodzone i realne). Czytałam każdą część i muszę przyznać, że wszystkie są świetne. Czekam na następną część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i naprawdę cieszę się, że się podoba :))
      Kolejna część jutro, najpóźniej we wtorek, zapraszam!

      Pozdrawiam,
      Rudaszek :)

      Usuń
  7. Wow! Naprawdę świetne jest Twoje opowiadanie. Styl pisania, pomysły, wszystko! Szkoda tylko, że rozdziały są krótkie ;) Chociaż wiem, że dla osoby piszącej taki rozdział jest to dość sporo. Sama też pisze opowiadanie. Jeśli chcesz możesz zajrzeć, zapraszam! Myślę też, że dobrze by było gdybyś przed fragmentem z perspektywy dodała informacje z czyjej jest perspektysy np. *Oczami Martyny* albo *Perspektywa Piotrka*. Myślę, że to by było okej. Nie wiem co jeszcze napisać, chyba tylko to że czekam na kolejny oddział :)

    PS. Te buźki wstawiłam przez przypadek >>😑😁<< i nie potrafię ich usunąć :/ Pisze kom z telefonu i... to skomplikowane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa.

      Co do długości opowiadania, to tak jak zauważyłaś: dla piszącego i tak jest to całkiem sporo. Choć pewnie jak się czyta, to chciałoby się więcej.

      Jeśli chodzi o to, by podawać z czyjej perspektywy jest dany fragment, to właśnie celowo tego nie robię, żeby - w moim mniemaniu - bardziej zaciekawić czytelnika, żeby było nieco intrygująco ;)

      Chętnie przeczytam i Twoje opowiadania, podaj linka.

      Kolejny rozdział jutro, najpóźniej we wtorek.

      Pozdrawiam,
      Rudaszek :)

      Usuń
    2. Rudaszek... Opowiadania wcale nie są takie krótkie :) inni piszą jeszcze krótsze ;) Co do tego, że nie piszesz z czyjej to perspektywy moim zdaniem jest ciekawe. Trzeba po prostu się cofnąć i trochę pomyśleć, ale jest to jak najbardziej przyjemne. Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Bardzo, bardzo dziękuje :))
      Pozdrawiam serdecznie,
      Rudaszek :)

      Usuń