środa, 2 grudnia 2015

Odcinek 11_Śmiech i łzy

Obudził mnie ból głowy. Otworzyłem oczy, a świat zdawał się jeszcze nieco wirować. Postanowiłem jeszcze chwilę zostać w łóżku. Leżąc tak, uświadomiłem sobie, jak głupio zrobiłem przychodząc tutaj pijanym. Ostatecznie, pozwoliłem Martynie zatrzymać się u mnie, żeby odpoczęła od tego palanta i miała spokój, a sam naszedłem ją i to jeszcze w takim stanie. Mogła poczuć się nieswojo, niezręcznie... Idiota ze mnie.
Powoli wstałem i poszedłem do kuchni po wodę. W mieszkaniu było cicho. Zapukałem lekko do drzwi drugiego pokoju. Cisza. Delikatnie je otwarłem i zajrzałem do środka. Chciałem sprawdzić, czy rzeczy Martyny nadal tu są. Uff, nie zabrała ich. To znaczy, że jeszcze wróci.

* * *

Siedziałam nad pobliską rzeką i bezmyślnie gapiłam się w jej nurt. Dookoła cisza, szum drzew i śpiew ptaków. I płynąca woda. Siedziałam tak i zalewałam się łzami. Co ja mam robić?? Co robić?? Nie mogę być z Rafałem. Nie potrafię już... I właściwie to... niewiele do niego czuję. Za to coraz więcej we mnie złości i obrzydzenia do niego. To, co zrobił Piotrkowi było podłe! To, że chciał mnie wykorzystać po pijaku też było obrzydliwe. A potem jeszcze ta próba skłócenia nas, kłamstwa, wywiezienie do domku pod lasem... Kiedy powiedział mi, że to wszystko przez chorobę, że kiedy wypije traci nad sobą panowanie, chciałam dać mu drugą szansę. Ale nie po czymś takim! Nigdy bym go nie podejrzewała o działanie z premedytacją. Nie potrafię mu już ani zaufać ani wybaczyć. Nie chcę dzielić życia ani przyszłości z kimś takim. Brzydzę się nim i jego szantażem! Tylko Piotrek... Cierpi przeze mnie i ucierpi jeszcze bardziej. A ja będę bezczynnie patrzyła, jak on niszczy mu karierę i życie. Przecież karetka to jego drugi dom, a ratownictwo jest całym jego życiem, jego pasją. To wszystko co ma. Z resztą... tak jak ja. Jak mu pomóc? Ale tak, żeby wilk był syty i owca cała. Może powinnam raz jeszcze porozmawiać z Rafałem, tak na spokojnie i bez emocji. Wytłumaczyć, dlaczego nie mogę z nim być, że kolejny raz mnie zawiódł. Poprosić, żeby nie mieszał do tego Piotrka i wycofał oskarżenie. Tak! To jedyne słuszne rozwiązanie.

* * *

Usłyszałem odgłos przekręcanego zamka w drzwiach. Martyna wracała. Ucieszyłem się.
- O, Piotrek. Wstałeś już. Jak się czujesz?
- Bywało lepiej... - wzdychnąłem.
- Wcale się nie dziwię. Trzeba było wczoraj tyle nie pić. To nie jest rozwiązanie.
- Wieeem... Martynka... Chciałem cię przeprosić.
- Ty mnie? A za co?
- Nie powinienem cię nachodzić, zwłaszcza po pijaku...
- Daj spokój Piotrek! Przecież to twoje mieszkanie, możesz tutaj przychodzić, kiedy chcesz.
- Ale nie powinienem. Nie chcę ci robić niezapowiedzianych nalotów. Po to dałem ci klucze, żebyś miała tu spokój i czuła się komfortowo.
- Ale ja czuję się komfortowo.
- Wiesz co mam na myśli...
- Przecież nic się nie stało. Dobrze, że przyszedłeś. Lepiej, żeby mama z bratem nie widzieli cię w takim stanie.
- Fakt...
- Nie ma o czym mówić - poklepała mnie z uśmiechem po ramieniu.
- Mam nadzieję, że nie narozrabiałem...
- Nie, byłeś grzeczny.
- Uff! To dobrze.
Martyna podeszła do lodówki i otworzyła ją.
- O kurcze! Przepraszam cię, zapomniałam zrobić zakupy. Nic nie mamy do jedzenia. Pójdę do sklepu i zaraz wrócę.
- Martyna, zostaw...
- Ale...
- Daj się zaprosić na wypad na miasto w ramach przeprosin.
- Ale nie masz mnie za co przepraszać.
- No to będzie to przyjacielski wypad. Zjemy coś, a potem zobaczymy na co jeszcze będziemy mieli ochotę.
Patrzyła na mnie lekko zaskoczona, ale uśmiechnięta. Jej piękne, duże oczy zdawały się też uśmiechać.
- No dobra, to ogarnij się i idziemy.
- Ok. Wezmę tylko szybki prysznic.
Ucieszyłem się, że tak łatwo się zgodziła. W końcu mamy okazję gdzieś razem wyjść. A mnie nareszcie udało się znaleźć dobry pretekst. Byłem z siebie zadowolony.

* * *

Otworzyłam szafę, żeby się przebrać. Co by tu włożyć na siebie? Nie mogłam się zdecydować. Nagle zadzwonił telefon. Odruchowo odebrałam.
- Halo?
- I co, jak z nami będzie?
- Rafał??
- Podjęłaś decyzję?
- Słuchaj, musimy porozmawiać.
- Ale ja nie chcę rozmawiać! Nie chcę słuchać twoich tłumaczeń! - krzyczał na mnie do słuchawki. - Chcę znać twoją decyzję! Teraz!! Tak czy nie??!!
Zaskoczył mnie tym telefonem. Czułam się postawiona pod ścianą. I ten jego głos... Był taki zimny, pełen agresji, złości... Przestraszyłam się go.
- Pytam cię o coś, odpowiadaj!!
- Rafał... Ja cię przepraszam, ale... Nie mogę. Przykro mi...
- Przykro, to ci dopiero będzie! Znajdę cię! Pożałujesz tego!! I twój kochaś też! - wykrzyczał, po czym rozłączył się.
Byłam totalnie rozbita. Usiadłam bezsilna na podłodze, a łzy same zaczęły płynąć nieprzerwanym strumieniem po moich policzkach. 
- Martyna, jestem gotowy. Możemy iść. 
Zaczęłam płakać jeszcze bardziej, zasłaniając dłońmi twarz. 
- Jesteś gotowa? Halo? - Piotrek zapukał do drzwi mojego pokoju. Ale nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.
- Martynka, wszystko w porządku? - znowu zapukał. - Mogę wejść?
Gdy nadal się nie odzywałam, zaczął powoli otwierać drzwi.
- Uwaga, wchodzę.

* * * 

Zobaczyłem ją siedzącą na podłodze, zalaną łzami. Chyba dostała ataku histerii. Przecież przed chwilą wszystko było ok.
- Martynka, co się stało??!! - natychmiast podbiegłem do niej. Próbowała gwałtownie złapać powietrze. Łzy nie przestawały płynąć po jej policzkach. Głośno szlochała. Przeraziłem się, że stało się coś najgorszego. Dobra, teraz musi się uspokoić. To jest najważniejsze. Objąłem ją i przytuliłem do siebie.
- Spokojnie, Martynka. Oddychaj. Spróbuj się uspokoić.
Nadal gwałtownie łapała powietrze. Cała się trzęsła.
- Oddychaj spokojnie. Wszystko będzie dobrze - gadałem bez sensu, kiepsko próbując ją pocieszyć. Nie wiedziałem co mówić, bo nie znałem przyczyny jej stanu. 
Martyna wtuliła się we mnie, zupełnie jakby chciała się przed czymś schować. Głaskałem ją delikatnie po miękkich włosach, po ramieniu i po plecach. Siedzieliśmy tak dobrych kilkanaście minut. Powoli się uspokajała i zaczęła spokojnie oddychać.
- Lepiej już? - zapytałem ciepło.
Pokiwała głową.
- Dziękuję ci, Piotruś.
- Nie ma sprawy. Mogę wiedzieć co się stało? 
Spuściła głowę.
- Jak nie chcesz, to nie mów. Ale może byłoby ci lżej, gdybyś wyrzuciła to z siebie.
Odetchnęła głośno.
- Dzwonił Rafał.
- Czego od ciebie chciał? - od razu się zirytowałem, choć starałem się to ukryć.
- Piotrek... Wiem, dlaczego zostałeś zawieszony. To przez niego. Dlaczego nic mi nie powiedziałeś??
- A co miałem Ci powiedzieć? Że twój narzeczony złożył na mnie skargę, bo się z nim pobiłem??
- To już nie jest mój narzeczony...
Zamurowało mnie totalnie. Nie wiedziałem co powiedzieć. Miałem chyba głupi wyraz twarzy, którego nie potrafiłem ukryć. Kompletnie mnie zaskoczyła.
- Dlaczego się pobiliście?
- Jak to nie jest twoim narzeczonym...?? - próbowałem dociec.
Martyna przygryzła dolną wargę.
- Dobrze, spokojnie. Nie denerwuj się - bałem się, że znowu rozłoży się emocjonalnie. Widziałem, że nie jest gotowa, by o tym mówić. To zbyt świeża sprawa. Musi najpierw sama to przetrawić. 
- Mną się nie przejmuj, dam sobie radę.

* * * 

- O co wam poszło?? - za wszelką cenę musiałam to wiedzieć. Musiałam znać prawdę, a tę mogłam poznać tylko od niego.
- Nieważne...
- Ale dla mnie to jest ważne! Piotrek, powiedz mi, proszę cię!
Spojrzał na mnie. W końcu opowiedział mi, jak Rafał miał czelność przyjść do stacji i szukać mnie, po tym jak mnie pobił i wywiózł. I jak nie wytrzymał i uderzył go za to, co mi zrobił. Że uderzył kobietę.
- Naprawdę zrobiłeś to przeze mnie??
- Ktoś musiał dać mu nauczkę. Nie żałuję tego. I gdybym miał to zrobić jeszcze raz wiedząc, jakie mogą być tego konsekwencje, zrobiłbym to!
Piotrek był lekko wzburzony opowieścią o tych wydarzeniach. Ale zaskoczył mnie. Pozytywnie rzecz jasna. On mu po prostu oddał za mnie. Bohater - pomyślałam i uśmiechnęłam się w duszy. Pogłaskałam go po dłoni.
- Dziękuję Piotruś.
- Nie ma za co, Martynka - spojrzał mi głęboko w oczy swoim magnetycznym wzrokiem.
Dopiero po chwili oprzytomniałam.
- To co? Idziemy coś zjeść czy zamawiamy na wynos? - chciałam zmienić temat i przerwać krępującą ciszę.
- Jak wolisz.
- Ok, to teraz mnie daj chwilę, żebym doprowadziła się do porządku i wychodzimy.
- Wyglądasz pięknie.
- Tak, zwłaszcza z tym rozmazanym makijażem - zaśmiałam się i zniknęłam w łazience. 
Patrzyłam w lustro. Hmm, to było dziwne: jeszcze przed kilkunastoma minutami ryczałam jak bóbr, a teraz uśmiechałam się. Za nami, kobietami, to jednak czasem trudno nadążyć - szczerze przyznałam w duchu. Ja nawet samej siebie nieraz nie rozumiem...

* * *

Zosia przespała pół dnia. Przestały męczyć ją mdłości i wymioty. Zaglądałem co jakiś czas do niej. W międzyczasie trochę się zdrzemnąłem, przygotowałem lekki obiad i poczytałem książkę. Kiedy szukałem w Internecie pomysłu na wieczorną kolację z Panią Strzelecką, wstała Zosia.
- Jak się czujesz?
- Trochę lepiej.
- Pokaż mi się - dotknąłem jej czoła. Nie miała temperatury i wyglądała lepiej niż rano. - Nadal boli Cię brzuch?
- Trochę.
- A masz mdłości?
- Nie.
- To dobrze. Wypij jeszcze trochę wody z solą.
- Tato, to jest obrzydliwe!
- Ale pomaga. Wypij, wypij.
Odeszła ze skwaszoną miną. Po chwili powróciła ze szklanką w ręku i usiadła przy mnie, przy stole.
- Co tu masz?
- Bilety.
- O, do kina i do teatru. Z kim idziesz na spektakl?
- Ze znajomą.
- Z jaką znajomą?
- Nie znasz.
- Czyżbyś miał randkę??
- Zosiu... Dlaczego od razu randkę?
- Bo samotny mężczyzna i samotna kobieta, kiedy wychodzą we dwoje, to na ogół nazywa się to randką, prawda?
- A nie można po prostu wyjść gdzieś razem po przyjacielsku?
- Tato... Ty nie wychodzisz nigdzie z nikim po przyjacielsku... 
- I właśnie teraz chcę to zmienić. A w ogóle skąd wiesz, że ona jest samotna?
- Tak zakładam. A co, zgadłam? - rozweseliła się.
Spojrzałem na nią odpowiednio. Ale nic sobie z tego nie zrobiła.
- Ładna jest?
- Zosiu... Daj spokój.
- Ok, jak nie chcesz gadać, to nie musimy. Ale... czy zastanawiałeś się co na siebie włożysz?
- Zosiu, my nie mamy takich dylematów, jak wy, kobiety.
- Nie o to mi chodzi. Miałam na myśli raczej to, kiedy ostatnio kupiłeś sobie coś nowego.
- Przecież mam dobre ubrania. Nie są dziurawe ani potargane. O co ci chodzi?
- Oj, tato... Chodzi mi o to...
- No o co??
- Że... No są już trochę niemodne. A Ty wychodzisz do ludzi z kobietą. Macie iść do teatru, więc wypadałoby, żebyś wyglądał, jak człowiek.
- "Jak człowiek", powiadasz?
- Nooo...
Kurde, Zośka chyba miała rację. Nie dbałem tak bardzo o garderobę. Nie było okazji do poważniejszych czy większych wyjść. Z resztą, moje życie od kilku ostatnich lat kręci się przede wszystkim wokół karetki, szpitala i domu. I to w takiej właśnie kolejności. Zośka dorasta, więc szybko wyrasta z ubrań czy butów. I to jej wolę kupić coś nowego. A ja? Nigdy nie myślałem o sobie, o swoich potrzebach. Aż do teraz.
- No dobra. A co według ciebie powinienem sobie kupić, żeby dobrze wyglądać?
- Zaczęłabym od eleganckiej koszuli. Garnitur masz, tylko na twoim miejscu sprawdziłabym, czy nie zjadły go w szafie mole - zaśmiała się.
- No bardzo zabawne...
- Tato, wiesz że cię kocham i nie mówię ci tego ze złości.
- Wiem kochanie - przytuliłem ją.
- Jeśli idziesz na randkę, to powiedz. Nie mam nic przeciwko.
- Naprawdę? Nie przeszkadzałoby ci to??
- No pewnie! Jesteś w sumie spoko facet...
- "Spoko facet"...
- Oczywiście dla laski w twoim wieku.
- Zosiu...
- No dobra, dla kobiety w twoim wieku. Chciałabym, żebyś był szczęśliwy.
Rozczuliła mnie tym wyznaniem. Nigdy, od śmierci jej matki, a mojej żony, nie rozmawialiśmy tak szczerze na takie tematy.
- Ale ja jestem szczęśliwy.
- Wiem. Ale chciałabym, żebyś był też szczęśliwy z jakąś kobietą. Żebyś nie był sam. W końcu nie jesteś jeszcze taki stary.
- No dziękuję ci bardzo.
- Kiedy masz tą randkę?
- To nie jest randka, Zosiu.
- Ok, to kiedy masz to przyjacielskie wyjście?
- W piątek.
- To musimy jechać jutro po koszulę.
- Ale jutro mieliśmy pójść do kina, mam już dla nas bilety.
- Spoko, zdążymy przed seansem.
- Zosiu... A pomożesz mi wybrać jakąś fajną koszulę, żeby obciachu nie było?
- No pewnie, tato! - rzuciła mi się rozradowana na szyję.

* * *

Pojechaliśmy na obiad do włoskiej knajpki. Humory nam dopisywały. Martynie chyba udało się na te chwile zapomnieć o swoich zmartwieniach. Mnie przy niej także, gdy widziałem, jak szeroko się uśmiecha i głośno śmieje.
Potem postanowiliśmy zaliczyć kręgle. Pojechaliśmy do galerii handlowej, gdzie znajdowała się kręgielnia.
- Chyba widziałam twoją mamę, jak wychodziła z tego butiku po drugiej stronie. 
- Moją mamę? - uśmiechnąłem się z niedowierzaniem.
- Tak, poszła w tamtą stronę.
- Eee, Martynka. Musiało ci się coś przewidzieć.
- Naprawdę ją widziałam.
- Moja mama nie chodzi do takich miejsc, a już na pewno nie robi tutaj zakupów.
- A niby dlaczego nie?
- Bo nie lubi galerii handlowych. Z resztą, co miałaby tutaj kupować?
- Jak to co? Może nowe buty. Albo sukienkę.
- Martynka, a po co to mojej mamie? Na randki nie chodzi, siedzi ciągle w domu, a jedyne wyjścia, jakie ma, to do sklepu, po Młodego do szkoły, do sąsiadki albo do mojej ciotki.
- Piotrek, nie znasz kobiet... Może po prostu chciała sobie poprawić humor jakąś nową rzeczą.
- Martynka, wiesz jakie tu są ceny.
- Ojej... Czasem można kupić coś fajnego na wyprzedaży albo w promocji...
- Faktycznie, tam idzie! - nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem.
- Mówiłam ci.
- Chodź, zobaczymy dokąd pójdzie.
- Piotrek, daj spokój! Chcesz śledzić swoją mamę na zakupach??
- No chodź! - umierałem z ciekawości. Pociągnąłem lekko Martynę za rękę. Szedłem szybszym krokiem, żeby nie stracić jej z oczu. Nagle kolejne zaskoczenie.
- Weszła do fryzjera! Nie wierzę!
- A co w tym takiego dziwnego??
- Coś się kroi...
- Co niby?
- Mówię ci, coś grubego się szykuje...


C.d.n.

25 komentarzy:

  1. Jest :wreszcie cudowne,jak wszystkie inne Twoje opowiadania !!! Wow, Martynka nie dała się Rafałowi i bardzo dobrze!;)A Piotruś pocieszyciel, po prostu najlepszy przyjaciel :)) Uwielbiam ich. Świetny pomysł z Wiktorem ;) Bardzo się cieszę,że znalazłaś czas, by coś napisać;)Życzę weny i miłego weekendu:) Pozdrawiam gorąco,Miła W. PS.Oczywiście czekam na ciąg dalszy opowiadań;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję moja Droga!! :)
      Tobie również miłego weekendu i udanych mikołajek! ;)

      Pozdrawiam,
      Rudaszek :)

      Usuń
  2. Opowiadanie super jak wsomie kazfe jakie piszesz.
    * taka malutka uwaga : otworzylem nie otwarlem
    P.S. mam nadzieję ze sie na mnie nie obzazisz za ta mala uwage
    Pozdrawiam zeche milego weekendu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie gniewam ani nie obrażam za żadne uwagi czy sugestie, jednakże... Wydaje mi się, że zwracając komuś uwagę, samemu należałoby być w tym przykładnym czy bez zarzutu. Sama popełniłaś / sam popełniłeś kilka istotnych błędów - nawet, jeśli z przypadku, to wypadałoby sprawdzić przed publikacją.
      Poza tym: http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/b-Otworzyla-b-czy-otwarla;10279.html
      Ale dzięki za czujność, pozdrawiam,
      Rudaszek

      Usuń
    2. Masz racje że sama przed publikacja powinnam sprawdzić czy mój komentarz jest poprawnie napisany. Weszlam na ta strone, i masz recje, że poprzednia forma byla dobra.
      Pozdrawiam Nika

      Usuń
    3. Kiedy kolejna część opowiadania bo już nie potrafię się doczekać?Czekam na szybką odpowiedź❤😃 /Wiki***

      Usuń
    4. Przepraszam, że dopiero teraz nadrabiam zaległości i odpowiadam. Dopadły mnie pewne zawirowania w życiu. Będę starała się już pisać i publikować częściej kolejne odcinki.
      Zapraszam i pozdrawiam,
      Rudaszek :))

      Usuń
  3. Jestem w końcu. :) Dzisiaj w pracy nadrobiłam te dwa ostatnie opowiadania. Powiem Ci, że w ciekawym kierunku zmierza Twoje opowiadanie, choć żadna z przyszłych par nie jest moim typem. Ale to w żaden sposób nie umniejsza Twojemu talentowi i wyobraźni. A jedno i drugie bez żadnych wątpliwości jest ogromne. :)

    Ciekawa jestem jak dalej potoczy się sprawa Martyny, Piotra i Rafała. Do jakich czynów dodatkowo posunie się Rafał, bo groźby zabrzmiały naprawdę poważnie. Ciekawe jak to dalej się rozwinie.

    Najbardziej jednak z całości podoba mi się motyw z Zośką i Wiktorem. To jest wspaniała córa i przynajmniej w Twoim opowiadaniu okazała zrozumienie, że ojciec jednak poszukuje szczęścia, a ona sama nie planuje mu w tym przeszkadzać. Co więcej, sama mu doradza co ma robić, by wypaść jak najlepiej. To jest piękne. I jest to najlepszy dowód tego, że naprawdę chce widzieć szczęśliwego i zakochanego ojca. :) Cały przebieg ich rozmowy był genialny i taki w bardzo Zośkowym i Wiktorowym stylu. Przecież oni zazwyczaj sobie tak przygadują. Świetne to było! :) Zocha rządzi! :)

    Ubolewam troszkę nad zdecydowanie mniejszą ilością opisów przy dialogach w tych dwóch ostatnich częściach. Bo to jednak opisy pozwalają wczuć się w emocje, odczucia i zachowanie bohaterów. Ale tym się nie przejmuj. To moje zboczenie, że ja po prostu lubię w pewnym stopniu opisane dialogi. Wtedy opowiadanie samo rysuje obrazy przed oczami. :)

    W ogóle! Kobieto! :D W głos się śmiałam jak Piotrek z Martyną dostrzegli jego mamę, która weszła do galerii handlowych. I ten motyw podekscytowania Piotra! :D Ciekawa jestem kiedy się wyda, że to będzie ranka z Banachem i czy Piotrek wpadnie z tym swoim podglądaniem. Oj już bym chciała ciąg dalszy! Oj bym chciała. :D

    PS. Uświadomiłam sobie właśnie, że jak już Banacha z mamą Piotra mają się ku sobie to kurcze, Zocha z Piotrem to prawie jak rodzeństwo. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Kochana Spookie... Jak ja uwielbiam te Twoje długie wpisy!! :D :* Zawsze analityczne, komentujące dany odcinek, aaaach!!! Cudo!! :))

      Starałam się jak najbardziej oddać Zośkowo-Wiktorowy styl ich wypowiedzi w tym dialogu. Cieszę się, że uważasz, że mi się to udało :)

      Co do opisów dialogów, to masz rację. Nie zwróciłam na to uwagi, że w dwóch ostatnich częściach tego zabrakło, a jakoś samoistnie mi to odeszło przy pisaniu.

      Ubawiłam się z Twojej teorii, że jak Banach z mamą Piotrka, to Piotrek i Zocha są niemal jak rodzeństwo!! :D Choć faktycznie... Ale jakoś tak fajnie to ujęłaś w słowa i uśmiałam się z tego ;)

      Dziękuję, że wciąż chce Ci się pochylać nad moimi opowiadaniami i zostawiać tutaj obszerny komentarz! :))

      Ściskam i jak zawsze czekam na kolejne ;)
      Rudaszek :))

      Usuń
  4. Kolejne cudeńko. Gratuluję.
    Ja już sama nie wiem co napisać w komentarzu. :-)
    Jakoś dzisiaj nie mam pomysłu na długi komentarz, ale mam nadzieję, że taki Ci wystarczy.
    Czekam na kolejne pewnie wspaniałe opowiadanie.
    Pozdrawiam i życzę miłego weekendu i tygodnia. Patrycja :-)
    www.na-sygnale-opowiadania.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Patrycja! ;) Choć lubię czytać dłuższe komentarze (takie bardziej analityczne czy po prostu komentujące wydarzenia w danym odcinku), to rozumiem też, że czasem trudno jest napisać coś twórczego ;)
      Pozdrawiam Cię,
      Rudaszek :))

      Usuń
  5. Witaj!
    Od dawna czytam Twoje opowiadania. Są bardzo ciekawe. Nigdy z nich nie rezygnuj. Nawet w trudnych chwilach. Jako wielbicielka tych opowieści i serialu Na Sygnale czytam ten blog. Wiesz l Lubie opowiadania z taką dynamiką. Potrafię tylko chwalić twoje opowiadania. Możesz napisać że Rafał zgwałcił Martyne czy coś. Proszę aby Basia Wszołek była przyjaciółką Martynki. Jestem twoją fanką Rudaszku!!!!! Na Facebooku jest strona na której jestem adminką Tasiel. Proszę zrób opowiadanie z dedykacją dla mnie. Dziękuję za wspaniałe opowiadania!! PS strona na Facebooku to Martynka i Piotr na Sygnale

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dedykacją dla #Adminkatasiel)

      Usuń
    2. Na koniec moich komentarzy będę się podpisywać Adminka Tasiel)

      Usuń
    3. Witaj Rudaszku!!
      Od bardzo dawna czytam Twoje opowiadania. Są wyśmienite. Ja Cię też zapraszam na mojego bloga mojełuczniczeopowiadania.bloogspot.com. Uwielbiam to jak piszesz
      . Nigdy nie przestawaj! Bo to jest Twoją siłą...

      Usuń
    4. #Adminkatasiel)
      Bardzo dziękuję za Twoje niezwykle mobilizujące słowa, dodające wiary oraz skrzydeł!! Staram się nie porzucić bloga, choć czasem różnie pokręci się w życiu, czego (niestety) wynikiem była ostatnio rzadsza częstotliwość wpisów. Ale mam nadzieję, że teraz już uda mi się częściej napisać i wrzucić kolejną część.

      Ja też lubię dynamikę, tempo, nieoczekiwane zwroty akcji. Pewnie dlatego sama piszę w taki sposób ;)

      Jeśli chodzi o przyjaźń między Basią a Martyną, to ona już jest. Choć może tego aż tak bardzo nie było widać do tej pory.
      Co do gwałtu na Martynie... Pierwotnie miałam iść w tym kierunku, ale ostatecznie stwierdziłam, że to zbyt drastyczne i nie zrobię jej tego (musiałabym też sama przepuścić przez siebie pewne emocje z tym związane - po to, by móc to opisać, choćby po fakcie - więc samej sobie też nie chciałam fundować wchodzenia w takie tematy). Stanęło więc na tym, że Rafał tylko "delikatnie" zaczął dobierać się do Martyny, a ona zdążyła uciec.

      Póki co, nie praktykuję pisania poszczególnych opowiadań z dedykacjami. Ale nie Ty pierwsza mnie prosisz, więc może niebawem to się zmieni, zobaczę ;) Ale nic drastycznego na życzenie, od razu mówię!

      Czekam na Twoje kolejne komentarze; uwielbiam długie i analityczne - jakby co ;)

      Przepraszam, że dopiero teraz nadrabiam zaległości i odpowiadam.

      Ściskam i pozdrawiam noworocznie,
      Rudaszek :))

      Usuń
    5. tini26 :
      Baaardzo Ci dziękuję za takie uskrzydlające słowa!! :)) Nawet nie wiesz, ile to daje radochy, ale i mobilizuje do dalszego pisania!! Aż chce się dla takich osób tworzyć!! :))

      Przepraszam, że dopiero teraz nadrabiam zaległości i odpowiadam.
      Dzięki za zaproszenie na Twojego bloga; postaram się zaglądnąć :)

      Ściskam i pozdrawiam gorąco,
      Rudaszek :))

      Usuń
  6. Jestem ciekawa reakcji Piotrka i Martyny jak się dowiedzą że ten fryzjer i zakupy to dla Banacha. Super opowiadanie. Weronika

    OdpowiedzUsuń
  7. Super opowiadanie.Zapraszam również do siebie Opowiadania Na Sygnale Martynka i Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zawsze świetna część :-) uwielbiam twoje opowiadania i codziennie nawet po kilka razy sprawdzam czy nie pojawiło się coś nowego. Jesteś naprawdę dobra w tym co robisz i nigdy z tegp nie rezygnuj, twórz o dziel się tym z nami. Pozdawiam i życzę dużo weny na codzień ;-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!! :)) Naprawdę takie słowa strasznie motywują, mobilizują do pracy!! :D

      Mam nadzieję, że po końcoworocznych zawirowaniach będę teraz mogła pisać i publikować częściej kolejne części. Zapraszam do śledzenia mojego blogu i dzielenia się opiniami! :)

      Pozdrawiam noworocznie,
      Rudaszek :))

      Usuń
  9. Kiedy mogę się spodziewać następnej części opowiadania?Czekam z niecierpliwością/Wiki***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!! :)) To miłe, że ktoś z niecierpliwością wyczekuje kolejnych części! Dla mnie osobiście jest to coś niesamowitego!! :D
      Przepraszam, że dopiero teraz nadrabiam zaległości i odpowiadam. Mam nadzieję, że teraz już będę mogła częściej pisać i publikować kolejne części.
      Pozdrawiam ciepło i zapraszam,
      Rudaszek :))

      Usuń