- Martyna, jak się czujesz? - usłyszałam jakby gdzieś z oddali głos Wiktora. Nie wiedziałam skąd dobiega. - Słyszysz mnie? - zapytał ponownie.
Pokiwałam lekko głową. Dopiero wtedy zobaczyłam jego twarz pochylającą się nade mną.
- Co się stało? Gdzie ja jestem? - zapytałam skołowana.
- Jesteś w szpitalu. Zemdlałaś, pamiętasz?
- Nie bardzo...
- Spokojnie poleż sobie, kroplówka zejdzie do końca i zobaczymy co dalej. Na razie nic się nie martw.
- A co z Piotrkiem? Proszę mi powiedzieć.
- Jest stabilny. Niebawem powinien się wybudzić, to będziemy wiedzieli coś więcej.
Odetchnęłam z ulgą. Po moim policzku spłynęła łza.
- Wszystko będzie dobrze. Nie płacz - Wiktor ujął mnie za dłoń. - Wydaje się, że najgorsze jest już za nim.
Pokiwałam nerwowo głową, połykając łzy. Banach patrzył na mnie z troską.
- Pomyśl teraz trochę o sobie i zadbaj o siebie. Wysypiaj się, dbaj o regularne posiłki...
- W naszej robocie? To przecież niemożliwe... - przerwałam mu.
- Ale jedz więcej warzyw i owoców. Bierz magnez, pij wodę. I przede wszystkim staraj się nie denerwować.
- To nie będzie łatwe... - wzdychnęłam.
- Wiem. Ale na pozostałe zalecenia lekarskie masz wpływ.
- Dziękuję doktorze.
Wiktor uśmiechnął się ciepło i przyjaźnie. Nagle w progu sali stanęła Zosia. Skinęłam na drzwi.
- Zosiu, co Ty tutaj robisz? - zapytał Wiktor córki.
- Jak to co?? Tato, nie było cię całą noc w domu. Obiecałeś przez telefon, że przyjedziesz - odparła z wyrzutem.
- Wiem... Widzisz... Tak się złożyło, że nie mogłem przyjechać. Przepraszam. Ale potem wysłałem do ciebie smsa z wiadomością - tłumaczył się.
- Przeczytałam go. Ale chciałam cię zobaczyć i dowiedzieć się, co się dzieje. Martyna, a co z Tobą?
- Trochę źle się poczułam. Ale już jest ok.
- To dobrze. A Piotrek? Co z nim?
- Piotrek miał w nocy drugą operację...
- Jak to drugą?? Dlaczego?!!
- Doszło do komplikacji i musiał być ponownie operowany.
- Ale już wszystko dobrze z nim?
- Mam taką nadzieję...
- W ogóle to straszne co się stało... - zamyśliła się Zosia.
No właśnie, pomyślałam... Jakoś na moment zapomniałam, że te zmartwienia, pogorszenie stanu Piotrka i moje omdlenie są wynikiem tego okropnego wypadku przed stacją pogotowia. Myślałam tylko o tym, żeby Piotrek nie u..., żeby z tego wyszedł. Kompletnie zapomniałam o innych sprawach i o całym świecie, jakby w ogóle nie istniał...
Banach stał w pewnej odległości z córką i wybierał kanapkę z kilku przyniesionych przez nią.
- Zosiu, poczęstuj Martynę, niech też coś zje.
- Jasne. Jaką chcesz? - podeszła do mnie z kilkoma kanapkami zawiniętymi w srebrną folię spożywczą.
- Doktorze...
- Tak Martyna? - zapytał i podszedł do mnie.
- Mógłby się Pan dowiedzieć, czy Piotrek już się obudził? I w jakim jest stanie?
Wiktor spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem.
- Bardzo proszę... - prosiłam go błagalnym tonem.
Cicho wzdychnął, po czym uśmiechnął się.
- Dobrze. Zosia, zostaniesz z Martyną.
- Pewka!
- Pewka...? - zdziwił się Banach.
- Oj tato... Tak się teraz mówi - odparła z nutą zwątpienia w głosie.
- Jasne. To znaczy pewka - odpowiedział jej ojciec, po czym zniknął za drzwiami sali.
* * *
W drodze do skrzydła szpitala, gdzie znajdował się OIOM, konsumowałem nieprzerwanie pyszny prowiant od Zosi. Nagle wszedłem na Grażynę.
- Dzień dobry Wiktorze!
- O, dzień dobry Grażynko!
- Chyba miałeś ciężką noc... - zagadnęła mnie. - Spałeś choć trochę?
- Nie, ale zamierzam to nadrobić.
- Koniecznie! Niosę Piotrkowi czystą piżamę i kapcie. Na pewno się przydadzą.
- Tak, na pewno się ucieszy...
Grażyna nie wiedziała jeszcze o nocnym pogorszeniu stanu syna. Zastanawiałem się, jak jej to najdelikatniej powiedzieć, żeby nie zareagowała tak, jak Martyna...
- Nie wiedziałam, co on może teraz jeść, więc uznałam, że najpierw się dowiem, a potem wyskoczę i coś mu przyniosę.
- Grażynko, usiądź - przerwałem jej tonem spokojnym i delikatnym.
- O co chodzi?
- Piotrek...
- Co z nim?? Coś się stało, tak?!!
- Spokojnie. Posłuchaj. W nocy doszło do komplikacji, przez co lekarze musieli ponownie go operować. Znowu stracił sporo krwi...
- Próbujesz mi coś powiedzieć...?? - zapytała roztrzęsiona i wstrzymała oddech.
- Spokojnie. Chcę tylko powiedzieć, że stan Piotrka był ciężki. Ale po operacji nieco ustabilizował się. Nie wiem, w jakim stanie jest teraz i czy już się wybudził. Właśnie szedłem to sprawdzić.
Grażyna siedziała nieruchomo. Po chwili panującej ciszy odezwała się:
- Całą noc byłeś tutaj?
- Tak.
- To dlatego nic nie spałeś?
W odpowiedzi pokiwałem głową. Znowu nastała cisza, po czym Grażyna zwróciła się do mnie:
- Dziękuję ci... - odparła łamiącym się głosem patrząc mi w oczy. - Dziękuję, że byłeś przy nim, że czuwałeś nad wszystkim.
Objęła swoimi dłońmi moją prawą dłoń.
- Naprawdę nie ma za co - położyłem wolną dłoń na jej rękach.
- Jest... - odrzekła i pocałowała delikatnie mój policzek, czym po raz kolejny mnie zaskoczyła. Ale... było to miłe. I przyjemne. To inny pocałunek niż podziękowanie od Zosi czy Martyny. W tym było coś... jakby przeszywającego moje ciało. Poczułem się głupio, jak nastolatek, a nie dojrzały mężczyzna po przejściach, którego nie rajcuje byle pocałunek. Z resztą, to nawet nie był pocałunek, tylko przyjacielski całus w policzek. Problem w tym, że co by to nie było to... jednak rajcowało mnie to trochę.
- Wiktor, chciałabym pójść do Piotrka. Zaprowadzisz mnie?
* * *
Mijały kolejne dni. Ale straciłem trochę poczucie czasu, ile tutaj jestem. Powoli odzyskiwałem siły, ale jeszcze pewnie minie pewien okres zanim wróci dawna sprawność.
Codziennie wpadał do mnie ktoś z wizytą: a to mama, bracia, to koledzy ze stacji, Banach, czy ktoś znajomy ze szpitala. A nawet kilku pacjentów, którym niedawno pomogłem jeżdżąc na karetce. I Martynka... Też była u mnie każdego dnia. Jej pojawienia się wyczekiwałem zawsze najmocniej. Chciałem po prostu na nią patrzeć. Ale tak, by na cały dzień napatrzeć się jej twarzy, oczu, uśmiechu i tego, jak odgarnia opadające włosy. Opowiadała mi o tym, co dzieje się w pracy. Razem śmialiśmy się z jej dowcipów. Czas przy niej tak szybko i dobrze mijał.
- Cześć Piotrek - przerwał ciszę w sali dr Sambor.
- Dzień dobry doktorze.
- Jak się dzisiaj czujesz?
- W porządku. Bez zmian na gorsze.
- Umówmy się, że gorsze mamy już za sobą - zażartował.
- Ok. Chętnie bym już stąd wyszedł...
- No jeszcze nie tak prędko.
- Wiem, wiem... Ale pomarzyć można.
- Nawet trzeba! To pomaga w rekonwalescencji - uśmiechnął się przeglądając moją kartę. - A na poważnie. Jest tutaj policja. Chcą z tobą porozmawiać na temat wypadku. Dłużej nie mogę tego odciągać.
- Jasne. Pogadam z nimi.
- Czujesz się na siłach?
- Tak, dam radę.
- Jakby co, to wiesz...
- Jasne. Dziękuję doktorze.
Sambor zaprosił do sali dwóch policjantów czekających na korytarzu. Przedstawili się. Wypytywali o to, co pamiętam z samego wypadku, jak wyglądał wtedy mój dzień, co robiłem przed samym zdarzeniem, dlaczego pojawiłem się w pracy i czy mam wrogów. Spisali moje zeznania. Jeden z nich odezwał się:
- Wiktor Banach opisał samochód, który Pana potrącił, zapamiętał też numery rejestracyjne, ale nie widział twarzy kierowcy. Sprawdziliśmy i pojazd należy do Rafała Migockiego. Zna go Pan?
Cholera!! Czyżby...? Nie... Czyżby sprawcą był Rafał??!! Czy to możliwe, żeby posunął się tak daleko, do czegoś takiego?? A jeśli tak, to znaczy, że Martyna... Że ona jest w ogromnym niebezpieczeństwie!!
* * *
Te kilka ostatnich dni Grażyna spędzała głównie w szpitalu, dopóki stan Piotrka znacząco się nie poprawił. Widywaliśmy się tylko w przelocie gdzieś na korytarzu. Aż w końcu postanowiłem zagadnąć ją na dłużej.
- Jak się odnajdujesz w tym wszystkim? Jak sobie radzisz? Piotrek sporo ci pomagał, odciążał.
- Tak, zawsze mogę na niego liczyć. Ale... Gdy zostałam sama z trójką małych dzieci, niemalże bez środków do życia, też musiałam sobie jakoś radzić.
- Bardzo cię podziwiam.
- Za co?? Daj spokój. Co miałam zrobić? Usiąść i płakać? Nie tego potrzebowali wtedy ode mnie moi chłopcy.
- To prawda. Ale wiesz, nie każdy potrafi odnaleźć się nagle w takiej sytuacji, udźwignąć jej ciężar i nie załamać się.
- Nie powiem, że było mi łatwo, że mnie to nie dotknęło. Że nie załamałam się. Dobrze, że mogłam liczyć na wsparcie siostry. Ale gdybym się ostatecznie poddała, to moje dzieci nie miałyby i ojca i matki...
- Jesteś wspaniałą matką i niezwykłą kobietą.
- Naprawdę tak uważasz? - zapytała z lekkim błyskiem w oku.
- Naprawdę - uśmiechnąłem się ciepło.
- Masz dzisiaj dyżur? - wyskoczyła nagle z pytaniem.
- No niestety, zaczynam za... - spojrzałem na zegarek. - ... za dwadzieścia minut.
- Szkoda... - posmutniała nieco usłyszawszy moją odpowiedź.
- Wiesz co? - nagle wpadł mi do głowy szczeniacki pomysł. - A nie napiłabyś się ze mną kawy? Proponuję moje skromne towarzystwo i niezłą kawę w scenerii stacji pogotowia ratunkowego.
- Brzmi kusząco... Takiemu oryginalnemu zaproszeniu nie mogę się oprzeć...
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem, po czym udaliśmy się do wyjścia.
* * *
Uwielbiam majowe wieczory. Ciepło powietrza pachnącego kwitnącymi drzewami i kwiatami. Otwarłam szerzej okno w moim pokoju, by jak najwięcej tej cudownej woni przeniknęło do jego wnętrza.
Poszłam do łazienki, żeby przygotować sobie kąpiel z dodatkiem aromatycznej soli. Włączyłam muzykę ukochanego zespołu. W kuchni zrobiłam wielki kubek ulubionej herbaty owocowej. Chciałam napisać do Piotrka smsa, ale nie mogłam znaleźć komórki. Przeszukałam dwa razy torebkę, kieszenie spodni i kurtki. Nigdzie jej nie było. Ale kłopot! Gdzie ja ją mogłam zostawić?? Może w szpitalu? Mam nadzieję, że jej nie zgubiłam.
Nagle podniosłam głowę i zamurowało mnie... Przede mną stanął, jakby wyszedł spod ziemi, Rafał!!! Siedziałam przy stole jak sparaliżowana. Nie mogłam się ruszyć ani wydusić z siebie żadnego słowa...
- Witaj Kochanie. Tęskniłaś za mną?
Nadal nie mogłam nic powiedzieć. Byłam przerażona jego obecnością! Jak, do licha, mnie tutaj znalazł??!! I jak się tu dostał?? Przecież zamknęłam drzwi na oba zamki!
- Widzę, że czegoś szukasz? Czyżby tego?
W jego ręku zabłysnął mój srebrny telefon. Skąd on go ma??!! Zaczęłam bać się coraz bardziej... Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Rafał szybko podbiegł do mnie i zasłonił mi swą dłonią usta. Dzwonek rozległ się jeszcze kilka razy, po czym zastąpiło go głośne walenie do drzwi.
- Otwierać, policja!!
Ale Rafał nie zamierzał otworzyć.
- Teraz dopiero zacznie się zabawa - zachichotał cicho do mojego ucha. - Zostajesz moim zakładnikiem, tak na wszelki wypadek. Wreszcie spędzimy razem trochę czasu. Cieszysz się? - zapytał wyraźnie zadowolony i pocałował mnie w szyję.
C.d.n.
Świetne! Normalnie czuje taki niedosyt, jak mogłaś przerwać w takim momencie! Uwielbiam twoje opowiadania :-) Mam nadzieję, że nie każesz czekać mi długo na kolejną część, weny życzę :-*
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie!! :))
UsuńHehe, takie momenty są najlepsze na przerwanie, bo budują napięcie, ale wiem, jakie to jest wkurzające ;P
Już zaczęłam powoli tworzyć kolejną część, to pewnie niebawem się pojawi.
Zapraszam też do polubienia mojego fanpage'a na Facebooku ;)
Pozdrawiam,
Rudaszek :)
Fanpage polubiony już dawno ;-) Powodzenia z kolejną częścią, mam nadzieję, że weny ci nie zabraknie :-)
UsuńTeż mam taką nadzieję ;P
UsuńSuper opowiadanie a końcówka najlepsza.Czekam na kolejną część.Kiedy będzie?
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJuż zaczęłam powoli pisać następną część, więc mam nadzieję, że niebawem się pojawi. Ale trudno mi konkretnie oszacować kiedy to nastąpi. Na moim fanpage'u na Facebooku można być bardziej na bieżąco ;)
Pozdrawiam,
Rudaszek :)
Zapraszam również do mnie http://opowiadanianasygnale.bloa.pl/ /Wiki***
UsuńWow opłacało sie czekać!! Ale emocje,skąd Ty bierzesz na nie pomysły ??;) Uwielbiam Twoje opowiadania. Czekam z niecierpliwością na kolejne i życzę dużo weny i wolnego czasu. PS. Ciekawe, jak zareaguje Piotrek, jak się o tym dowie ;) A jeszcze z innej beczki: jak myślisz,co będzie dalej z Martyną i Piotrkiem w premierowych odcinkach "Na sygnale", czy będą razem?? Co o tym sądzisz ?? Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam, Miła W.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo!! :)
UsuńSkąd biorę pomysły? Z głowy, hehe ;) W zasadzie pomysły są dookoła - rożne programy tv, filmy, książki, wiadomości, ale chyba przede wszystkim wyobraźnia. Pomysłów i weny mi nie brakuje, raczej czasu i to zwłaszcza ostatnio... :(
Do rozmów o odcinkach i bohaterach Na sygnale zapraszam na priv na mojego fanpage'a na Facebooku ;)
Pozdrawiam serdeczne i życzę pięknego tygodnia!
Rudaszek :)
Dziękuję i nawzajem;) Miła W.
UsuńSuper kiedy następne?
OdpowiedzUsuńPowoli zaczęłam je pisać, więc mam nadzieję, że czym prędzej uda mi się je ukończyć.
UsuńZapraszam też do polubienia mojego fanpage'a na Facebooku ;) Tam można być bardziej na bieżąco ;)
Pozdrawiam,
Rudaszek :)
Super rozdział!Mega nie mogę się doczekać kolejnego!��/Ola��
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie!! :)
UsuńZapraszam też do polubienia mojego fanpage'a na Facebooku ;) Tam można być bardziej na bieżąco :P
Pozdrawiam,
Rudaszek :)
Świetne opowiadanie! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :)
UsuńPozdrawiam Cię,
Rudaszek :)
Super :D Choć jestem trochę na ciebie zła że kazałaś mi tyle czekać... Mam nadzieję że następny odcinek będzie szybciej niż ten :P Weny życzę i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńhttp://nasygnalecosinnego.blogspot.com/2016/01/rozdzia-1-wyrwa-mnie-gosny-gos.html
Ognistowłosa XD
Też mam taką nadzieję ;) Już się tworzy powoli. Sama też jestem na siebie zła, że tak wyszło, że musieliście tyle czekać (mam nadzieję chociaż, że się opłacało i Wasza cierpliwość została chociaż minimalnie wynagrodzona).
UsuńNa moim fanpage'u na Facebooku napiszę, jak wygląda u mnie proces pisania każdego odcinka i dlaczego tyle to czasem trwa.
Pozdrawiam serdecznie,
Rudaszek :)
Super! Jestem ciekawa co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńZobaczymy, co też wymyśli dalej moja (bujna niekiedy) wyobraźnia ;)
Zapraszam też do polubienia mojego fanpage'a na Facebooku ;)
Pozdrawiam,
Rudaszek :)
znam ten ból,kiedy masz zajebisty pomysł na opowiadanie, ale tak cię boli głowa, albo jesteś chora, że nie masz na nic siły [*] czytałam na Fb, że jesteś chora.. ;c i pewnie dlatego nie było tak długo kolejnej części. a co do opowiadania to jest świetne jak zawsze! już nie mogę się doczekać części, w której Martyna i Piotrek będą razem :3
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie! :)
UsuńPowoli sytuacja zmierza ku temu, by ich połączyć, ale powoli ;)
Miłego tygodnia, pozdrawiam,
Rudaszek :)
Przyspieszyłam nieco i w opublikowanym 17 odcinku już połączyłam Martynę i Piotrka, zapraszam do lektury ;)
Usuń